niedziela, 22 lipca 2012

     Roxana nieco się zmieszała. Jej wargi niedostrzegalnie zadrgały. Po chwili jednak pewnym ruchem ręki obnażyła lewe przedramię. Nie było na nim widocznego znaku. Harry, Ron i Hermiona mieli nieco ogłupiałe miny.
- Czyli już wiecie, że nie jestem zwolenniczką Sami-Wiecie-Kogo. A na pewno nie po tym ostatnim zdarzeniu... - dodała cicho, jakby sama do siebie.
- My... no wiesz... chcieliśmy się upewnić, przepraszamy...
- W tych czasach trzeba być ostrożnym, rozumiem to. Nawet was podziwiam, że próbujecie się dowiedzieć wszystkiego, bo są osoby, które boją się pewnych faktów... - dokończyła tajemniczo.
- Jakich faktów? - wypalił natychmiast Harry
- Może kiedyś się sami dowiecie - uśmiechnęła się lekko do Harry'ego i wyszła z pokoju wspólnego Gryfonów.

                                                               ***

     Harry, który tak nienawidził Snape'a ze wzajemnością, nigdy nie sądził, że znajdzie się osoba, która będzie bardziej nienawidziła Snape'a. Jednak omylił się.
     Jak zawsze po wyjściu z Wielkiej Sali w poniedziałkowe popołudnie wszyscy szóstoklasiści kierowali się ku lochów. Kiedy już wszyscy zajęli swoje miejsca, większość zdążyła zauważyć, że nie ma samego Snape'a. Po kilku minutach ten wszedł wraz z Roxaną, z której twarzy można było wyczytać, że była bardzo zdenerwowana. Natomiast Snape zachował kamienną twarz, choć po jego energii również widać było rozwścieczenie. Roxana, która należała do 5 klasy wywołała zdziwienie u wszystkich, a Malfoy zdołał zapytać:
- Panie psorze, to ta Riddle ma 16 lat?
     Jednakże nie spodziewał się gwałtownej reakcji Snape'a.
- Panie Malfoy, nie należy do pańskich kompetencji wtrącanie się do nie swoich spraw! -5 punktów dla Slytherinu. A ty, moja droga, możesz powiedzieć, co ci do cholery do łba strzeliło!
- To już moja sprawa, panie profesorze - ostatnie cztery sylaby przeciągnęła złowieszczo, a zarazem szyderczo, co bardziej rozzłościło mistrza eliksirów.
- TY GŁUPIA DZIEWCZYNO! DZIĘKI TOBIE MÓJ GABINET WYLECIAŁ W POWIETRZE A TY JESZCZE SIĘ MÓWISZ, ŻE TO TWOJA SPRAWA!
- Tak. Cieszę się, że to pan tak doskonale zrozumiał. - w jej tonie było słychać nutę rozbawienia.
     Otóż Snape od chwili uratowania Roxany pałał do niej większą nienawiścią niż do samego Harry'ego, co samego Pottera bardzo dziwiło.
- Słyszałem jakiś wybuch, ale myślałem, że to znów ktoś rzucił źle jakieś zaklęcie - szepnął Harry do Rona
- No ja też słyszałem, ale jakbym mógł to sam bym wywalił gabinet Snape'a w powietrze...
- Zamknijcie się, bo jeszcze nam zwróci uwagę! - syknęła karcąco Hermiona
- ZA TO POWINNAŚ WYLECIEĆ ZE SZKOŁY! NIGDY BYM SOBIE NIE WYOBRAŻAŁ, ŻE JAKIŚ UCZEŃ MÓGŁBY ODWAŻYĆ SIĘ NA TAK GŁUPI CZYN! DOSTANIESZ MINUS CZTERYSTA PUNKTÓW DLA TWOJEGO DOMU! NIE POZWOLĘ SOBIE, BY KTOŚ TAK ZNIEWAŻAŁ MNIE I MOJE RZECZY! SZLABAN OD JUTRA CODZIENNIE DO KOŃCA ROKU! JA JUŻ CIĘ ODUCZĘ TAKIEGO ZACHOWANIA!
- Już się pan wykrzyczał czy jeszcze mam posłuchać pańskiego pięknego głosu?
- ZEJDŹ MI Z OCZU!
- Ależ oczywiście. Pańskie życzenie jest dla mnie rozkazem. - ukłoniła się lekko i wyszła lekko wesoła
- Otwórzcie książki na stronie 420.
                                
                                                                  ***

     Po eliskirach wszyscy zaczęli rozmawiać o wyczynie Roxany i co bardzo denerwowało Hermionę wszyscy podziwiali pannę Riddle za zniszczenie gabinetu Snape'a.
- Przecież mogli ją wyrzucić ze szkoły! Ja bym tak zrobiła... nie wiem, dlaczego Dumbledore tego nie zrobił, ale dlaczego ONA to zrobiła... przecież jest miła i w ogóle...
- Sam się zastanawiam, ale jedno jest pewne. Nigdy jeszcze nie widziałem Snape'a tak wściekłego.
- Taaak - powiedział rozmarzonym tonem Ron - Chyba za to poślę jej kwiaty.
     Harry roześmiał się, ale Hermiona jakby poparzona szybko powiedziała, że zapomniała oddać książki do biblioteki i odeszła.
- Co ja takiego powiedziałem?
Harry tylko wzruszył ramionami.

1 komentarz:

  1. całkiem ciekawie ;)

    http://skinny-yea.blogspot.com/
    http://skinny-yea.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń