sobota, 28 lipca 2012

Część druga :)

Dedykacja dla:
obserwatorki bloga Rockie, która najczęściej zaglądała na tego bloga oraz dla Maksa Teneta ;)


    Harry odnalazł  drzwi do Departamentu Tajemnic. Bez żadnych przeszkód otworzył je i razem z pozostałymi towarzyszami wbiegł do pokoju ciemnym jak smoła. Równie dobrze wszyscy mogliby zamknąć powieki i iść po omacku. Hermiona zbliżyła się do jednych  z niewidocznych dla niej drzwi. Pociągnęła za klamkę, ale drzwi nie chciały się otworzyć.
- Flagrate!
   Na drzwiach pojawiło się X, które mieniło się płonącymi jasno kolorami.
- Dobry pomysł, Hermiona - pochwalił ją Harry.
- To nic takiego sprawdźmy następne drzwi.
    I tak zaczęli przeszukiwać wszystkie pokoje i oznaczać, jak wcześniej Hermiona. W końcu Harry znalazł odpowiednie drzwi z kolorowymi lampkami. Wszedł, a za nim inni. Ginny przyglądała się lampkom wraz z Luną, jednak Harry pospieszył ich, by nie tracili czasu. Przeszli dalej przez następne drzwi i teraz szukali odpowiedniej kulki z przepowiednią. Kiedy znaleźli Harry podszedł i przez chwilę zastanawiał się, czy podjąć ryzyko... przecież przepowiednię znał, a tak pozbyłby się kłopotów i gonitwy śmierciożerców... Zaczął się tak wahać i nagle zauważył, że Luny nie ma w zasięgu jego wzroku.
- A gdzie jest Luna?
    W tej chwili pojawił się Lucjusz Malfoy z Luną. Luna stała oddychając ciężko, a Malfoy miał wycelowaną w nią różdżkę. Hermiona szybkim ruchem różdżki rozbroiła go. Lovegood podbiegła do swojej grupy i wyciągnęła różdżkę.
- Ich jest więcej! - krzyknęła
   I właśnie w tej krótkiej chwili śmierciożercy wyskoczyli z nie wiadomo skąd.
- UCIEKAMY! - ryknął Harry. Pobiegł do Sali Śmierci a za nim inni. I tam rozgorzała się mała bitwa.
- Potter, weź tę przepowiednię i grzecznie nam ją oddawaj! - zawołała Lestrange i przyciągnęła do siebie Hermionę, przykładając jej nóż do szyi.
    Harry zrezygnowany powędrował do sali z przepowiedniami i wziął ze sobą kulkę. Na twarzy Lestrange pojawił się szyderczy uśmiech. W tej chwili Hermiona uderzyła ją mocno łokciem w brzuch, zabrała nóż i w nagłym porywie nienawiści wepchnęła go w jej ciało. Wszyscy zamarli na chwilę i Harry poczuł respekt do Granger.
- No, Harry. Ją masz z głowy - uśmiechnęła się Hermiona i po chwili padła na ziemię. To Travers rzucił na nią zaklęcie pełnego porażenia ciała. Bellatriks leżała krwawiąc, a obok niej stał Lucjusz, który wymawiał różne zaklęcia.
- Drętwota! - krzyknął Neville w stronę Malfoya. Potem przemknęła mu myśl o zemście, więc wycelował w Bellatriks i krzyknął:
- PETRIFICUS TOTALUS!
    Harry krzyknął z radości tak, że wszyscy się wystraszyli. Do sali z łukiem wpadły nowe postacie. Tonks, Lupin, Syriusz, Kingsley, Szalonooki, a także nieznany Harry'emu mężczyzna. Był młody, miał brązowe oczy, kasztanowe, krótkie włosy, idealnie prosty nos. Potter jeszcze nigdy nie widział tego człowieka, a przecież dobrze pamiętał, że go nie było rok temu.
- Kim pan jest?
- Jestem Maks Tenet. Pomagam ci uratować Syriusza!
    Harry zaniemówił. Rzucił się jednak szybko na Syriusza i kazał mu uciekać. Black niechętnie zrobił to. Dumbledore wyłapał wszystkich śmierciożerców razem z Bellatriks. Voldemort widząc to wszystko uciekł i do pojedynku nie doszło. Tenet, który pomógł Dumbledore'owi złapać połowę śmierciożerców, uścisnął mu rękę i zniknął.

3 komentarze: