poniedziałek, 23 lipca 2012

Dedykuję ten wpis trzem osobom:
Divii Russo
Alex Other
i Tomowi Salazarowi Riddle
 

   I tak Harry od tego dnia próbował wedrzeć się do umysłu Voldemorta. Jednakże na próżno.
- Mówiłam ci, że nic  z tego nie będzie - powiedziała znudzonym już tonem po raz setny Hermiona. - Odpuść sobie, przecież nawet gdybyś poznał imię tego kogoś to skąd miałbyś wiedzieć, gdzie ten człowiek się znajduje?
- Hermiono, znajdę sposób i tego człowieka, choćbym musiał przez to umrzeć.
     Hermiona nic nie odpowiedziała.

                                                        ***

     Następnego dnia Harry, Ron i Hermiona normalnym trybem życia rano poszli do Wielkiej Sali, by zjeść śniadanie. Nad ich głowami przelatywały sowy pohukiwając i wyszukując nadawców listów bądź paczek. Usiedli obok Lavender i Parvati, które między sobą rozmawiały tak żywo, jakby zobaczyły coś mocno ekscytującego.
- Pewnie Firenzo pokazał im jakąś chmurkę i przez tyle dymu... - powiedział Ron, nie dbając o to, by dziewczyny tego nie dosłyszały.
- Nie, nie o to chodzi, jakbyś chciał wiedzieć. - powiedziała zgryźliwe Parvati
- Oooch, idzie! - pisknęła Lavender i obie odwróciły głowy do stołu nauczycielskiego.
     A tymczasem szedł wysoki mężczyzna o szczupłej sylwetce z jasnymi włosami. Na jego policzku była ledwo dostrzegalna rana. Harry przewrócił dzbanek z sokiem dyniowym, który zabarwił obrus na kolor pomarańczowy.
- To on! Ten facet ze snu, na 100%! - szepnął cicho Hermionie do ucha, tak, by Parvati i Lavender tego nie usłyszały.
- A wy wiecie czasem jak ten się nazywa? - zapytała Hermiona dziewczyn
- Tak, to Tom Salazar Riddle. Przystojny, prawda? - rozpływała się na jego widok Lavender
- Mnie się tam nie podoba... A dlaczego on tu jest?
- Przecież on zastępuje profesor Vector. Biedna zachorowała tak bardzo, że nie mogła już uczyć numerologii.
- Niee! - szepnęła cicho Hermiona.
- Wiesz, jak dla mnie to zmiana jest korzystna... - powiedziała Parvati - Lav, chodź, musimy się przedstawić panu Tomowi
    I poszły.
- Czy to nie jest dziwne? - zaczął Harry, ale Hermiona nie dała mu dokończyć.
- Jest i to bardzo, Harry. Ale kto to jest?
- Kto?
- Tam, te dwie dziewczyny siedzące obok tego Riddle'a?
     Harry i Ron popatrzyli na dziewczyny i ich miny stężały w zdumieniu. Miały ładne, kasztanowe włosy i były bardzo podobne do siebie.  Promienie słońca migotały w ich kosmykach, że większość chłopców wlepiła bezwstydnie w nie wzrok. One jednak zdawały być pochłonięte rozmową tak, że nie widziały nic, co się wokół nich dzieje.
- To wile! - wychrypiał Ron
- Mniejsza o nie, musimy ustalić, po co tutaj oni są! - szepnęła natarczywie Hermiona, a kiedy to nie działało, uderzyła Rona mocno w policzek.
- Auu, kobieto opanuj się!
- Przepraszam, innego sposobu nie wymyśliłam - powiedziała rozbawionym tonem Hermiona
- On ma zmieniacz czasu, patrz! - Harry pokazał ręką w kierunku Toma. Młodzieniec zauważył Harry'ego i po chwili wahania wstał i podszedł w stronę Rona, Harry'ego i Hermiony.
- Witam. Nazywam się Tom Salazar Riddle, będę was tutaj nauczał numerologii. Och, to pan, panie Potter. Bardzo miło mi pana poznać. - i podał rękę Harry'emu, który natychmiast mu ją uścisnął. - A jak nazywają się pańscy przyjaciele?
- To Ron Weasley i Hermiona Granger. Skąd ma pan tem zmieniacz? - wypalił Harry
- Ten? To długa historia, a dlaczegoż pytasz?
- Chciałbym go od pana pożyczyć.
- Harry! - szepnęła Hermiona mu do ucha zdławionym tonem
- Może porozmawiamy na korytarzu, bo tutaj widzicie, ale jest duży gwar i mogą nas usłyszeć niepowołane uszy.
    Harry, Ron, Hermiona wraz z nowym nauczycielem wyszli na korytarz.
- Co ma pan wspólnego z Voldemortem? - znów wypalił Harry, ignorując zduszone  okrzyki Rona i Hermiony.
- Nic nie mam.
- Pan kłamie. Przecież Voldemort zrobił panu tę ranę - wskazał na policzek.
- On chce zabić moich najbliższych, czy ty tego nie rozumiesz?! - wybuchnął Tom
- Rozumiem. Potrzebuję pańskiego zmieniacza.
- Dobrze, dam ci go, ale pod jednym warunkiem.
- Jakim?
- Zdobędziesz różdżkę Albusa Dumbledore'a. - powiedział to cicho i potem szybko rozejrzał się dookoła, żeby sprawdzić, czy nkogo w pobliżu nie było.
- Co?
    W tym czasie z Wielkiej Sali wyszły dwie dziewczyny podobne do wili.
- Alex, masz rację, trzeba będzie tak zrobić. - powiedziała jedna z nich
- I ciekawe, który nauczyciel pójdzie na pierwszy ogień, prawda, Divia?
    Hermiona zauważyła, że jak spojrzenia Toma i Divii się spotkały to dziewczyna szybko się od niego odwróciła. Riddle wbił tęskny wzrok w jej plecy.

2 komentarze: