Zanim będziecie czytać nowy wątek tej historii to chciałabym pokazać Wam "schemat" tego bloga
http://hogwarts.tnb.pl/forum/viewthread.php?forum_id=39&thread_id=467---> http://potteromaniadlaprawdziwychpotteromaniakow.blog.onet.pl/ ---> http://harry-potter-swiat-fantazji.blogspot.com/
To dla osoby, która mnie poprosiła o to, bym w jakiś sposób umieściła wszystkie rozdziały w jakimś jednym miejscu.
Druga sprawa. Jeśli chcielibyście uczestniczyć w rozwoju bloga pod względem nowych postaci to proszę napisać o tym w komentarzu bądź na profilu zapytaj czy gdziekolwiek indziej. A jeślibyście chcieli dedykację dla kogoś bądź dla siebie również proszę się ze mną skontaktować, a najlepiej napisać o tym również na komentarzu.
Dedykacja dla:
Mojej najlepszej przyjaciółki, Sylwii, która dziś będzie główną bohaterką opowiadania oraz dla Niki Sulivan, mojej przyjaciółki z Harvardu.
Pewnego dnia Hermiona wymknęła się rano, by śledzić profesora Riddle'a. Nauczyciel wraz innymi współpracownikami szkoły jadł śniadanie. Kilkanaście minut później dołączyli do niej Ron i Harry. Nagle całą Wielką Salę przeszył nagły, krótki huk. Większość osób szybko poderwało się z miejsca, a Harry pobiegł jak strzała w kierunku korytarza. Zauważył Roxanę i Ginny, które wyraźnie się kłóciły i Harry pomyślał, że któraś z nich w odruchu rzuciła na drugą zaklęcie, które trafiło w ... małą paczuszkę, która leżała na podłodze.
- Harry, ona jest od Voldemorta! - zawołała Ginny, wskazując na paczuszkę. - Widziałam ją przy Pokoju Życzeń...
- Tak, to prawda. Jestem od Czarnego Pana - powiedziała, ale nie zauważyła, że właśnie wyszedł z Wielkiej Sali Albus Dumbledore i kontynuowała. - Czarny Pan chciał bym pilnowała Dracona, żeby dokonał swojego zadania. Jednak on stchórzył... Nawet nie wiecie, jaką pogardę czułam, kiedy słyszałam, jak ten głupi Malfoy się przechwalał, że musi tu coś wykonać i zleceniodawca będzie z niego dumny.
- Sprytne, panno Riddle. Bardzo sprytne. Wszyscy uwierzyli w pani historię. I wiemy, dlaczego Severus nic nie powiedział.
- On tu pracuje dla Voldemorta! Pan jest naiwny!
- Otóż to nie jest takie jasne jak ci się wydaje, panienko.
- Panie profesorze, ona tu przyslała śmierciożerców! - zawołała Ginny.
Profesor McGonagall wysłała szybko wiadomość patronusa, a harry szybko pomyślał o Zakonie Feniksa.
- Oni już są w drodze... już wam nikt nie pomoże.
- Jak oni tu mieliby wejść? - zapytał głośno Ron, który teraz zapałał do Roxany wielką nienawiścią.
I właśnie wtedy na korytarzu pojawili się Bellatriks Lestrange, Lucjusz Malfoy, Nott, Macnair, Yaxley i na końcu Fenrir Greyback. I tak zaczął się wir walki, Ginny pojedynkowała się z Roxaną, profesor McGonagall z Lestrange, Tom Salazar Riddle z Lucjuszem Malfoyem. Kiedy Tom padł po zaklęciu Malfoya, Harry szybko podbiegł i ukradł mu zmieniacz czasu. Chwilę później na korytarzu pojawiły się nowe postacie: Remus Lupin, Tonks, Nika Sullivan, Szalonooki i inni członkowie Zakonu Feniksa.
- Hej! - powitała wesoło Harry'ego, Rona i Hermionę Tonks. - Nie ma to jak pojedynek. A to jest moja siostra, Nika - przedstawiła im dziewczynę z długimi ciemnymi włosami, która już walczyła z śmierciożercami powalając jednego na ziemię. Tonks chwilę później wtoczyła się w pojedynek z Bellatriks Lestrange. Hermiona razem z Ronem zajęli się Greybackiem, a Harry wybudzał Toma.
Najbardziej zaciętą walkę toczyły Roxana i Ginny. Charlie, który do tej pory walczył z niskim, przysadzistym śmierciożercą wycelował w Weasley różdżkę i wykrzyczał:
- Avada Kedavra!
I wtedy Nika zaklęciem odepchnęła zaklęciem Ginny, którą zaklęcie minęło zaledwie o cal i w konsekwencji trafiło Roxanę. Charlie zawył i podbiegł do martwej dziewczyny. Z jego oczu wypłynęły łzy. Czuł jakby jego serce oplotły diabelskie sidła i nie dały mu spokoju. W porywie emocji wyciągnął nóż i wbił go sobie w serce. Hermiona krzyknęła głośno. Ron ją do siebie przytulił, pocieszając ją.
Większość śmierciożerców została okiełznana przez członków Zakonu Feniksa, a ci, którzy się nie dali szybko rzucili się do ucieczki. Nika pobiegła za nimi, celując w Fenrira Greybacka oszalamiaczem, ale wiłkołak uniknął promienia.
Harry podszedł do ciała Roxany. Nie wiedział, co ma czuć. Patrzył niewidzącymi oczami w jej twarz. Myślał, że ona naprawdę chciała z nim chodzić, a teraz już dla niego nic nie miało znaczenia. Wsunął dłoń do kieszeni i poczuł zimny zmieniacz czasu... zimny jak Roxana. Pomimo, że przez chwilę czuł do niej nienawiść, nie mógł powstrzymać tych łez piekących jak ogień, niechcianych, a jednak upragnionych. Ginny popatrzyła na Harry'ego, podeszła i stała tak w milczeniu, co Harry'emu odpowiadało. Nie chciał, by ktoś go w tej chwili zadręczał. Teraz miał jasny cel - uratować Syriusza.
Zabiłaś Sylvię! To ja już nie wiem... Czekam na następną notę
OdpowiedzUsuńAlex Other
Będzie niedługo :D
UsuńNo ba! Tom ją na pewno z ciebie wyciągnie :D
UsuńCiekawy blog. Dodaję się do obserwatorów i liczę na to samo :)
OdpowiedzUsuńhttp://awatary1.blogspot.com/
Oh yeah, chciałam trochę pożyć, ale skoro taka jest twoja wola to git xD
OdpowiedzUsuńFajnie piszesz :D