Dedykacja dla:
Divii Russo, Toma Salazara Riddle'a, Alex Other i Klary
Harry zamknął pospiesznie drzwi za sobą. Jego oszołomienie nie miało umiaru, ale też poczuł lekkie ukłucie wstydu, gdyż sam nie chciałby, by ktoś podsłuchiwał go w tak ważnych dla człowieka chwilach. Przypomniał sobie jak kiedyś z Ronem podsłuchiwali Hagrida, szybko jednak pozbył się tej myśli. Postanowił, że w najbliższy piątek zrobi wypad, by uratować Syriusza. Usłyszał nagle, że Divia go woła:
- HARRY! WRACAJ!
Harry miał przez sekundę ochotę szybko uciec, ale podświadomie poszedł w stronę skrzydła szpitalnego. W końcu, gdy doszedł do drzwi, Divia szepnęła:
- Tom chciałby z tobą rozmawiać.
Potter wszedł znów do skrzydła. Tym razem profesor Riddle był całkowicie przytomny i choć wyglądał mizernie i blado, tryskał energią.
- Widziałeś gdzieś mój zmieniacz czasu?
- Nie widziałem... - Harry nie mógł mu spojrzeć prosto w oczy, więc za obiekt zainteresowań wziął okno, przez które widać było wieżę astronomiczną.
- Kłamiesz.
Widocznie Riddle znał legilimencję, ale jak mógł wedrzeć się do umysłu Harry'ego, skoro nie miał z nim kontaktu wzrokowego? Jednakże Potter szybko otrzymał odpowiedź na to zadane w myślach pytanie.
- Czułem jak ktoś zabiera mi zmieniacz, ale nie mogłem się poruszyć. A przecież wiem, że ty, Harry, potrzebujesz go, by uratować niejakiego Syriusza Blacka...
Z ust Divii wyrwał się zduszony okrzyk.
- To on zginął z rąk śmierciożerców... - wyszeptała, a potem po chwili namysłu zapytała:
- Jak Potter ma uratować kogoś, kto nie żyje?
- Zmieniacz czasu, kochana, podróż taka może wszystko zmienić. Nieźle obmyślane, Harry. Ale postąpiłeś perfidnie, gdyż złamałeś umowę.
- Jaką umowę?
- To już jest sprawa między mną a Harrym.
Divia, która już chciała się odgryźć, na widok miny Toma zreflektowała się. Nie chciała nikomu uprzykrzać życia po takich przeżyciach. Jedynie ze zdumioną miną przysłuchiwała się owej wymianie zdań.
- Jednak rozumiem, że bardzo ci zależy na tym człowieku.
Harry, którego zaskoczyła decyzja profesora Riddle'a nagle chciał mu opowiedzieć, jaka żałość go umuje, gdy widzi codzennie rano sowy i jak wypatruje sowy dla siebie, jakby Syriusz miałby do niego wyslać list... ta dziecinna chwila nadziei rozgrzewająca serce jak ogień i chwila, gdy wszystko zostaje brutalnie przygaszone...
- Mogę ci pomóc, Harry.
- Jak?
- Przeniosę się w czasie razem z tobą. To nie jest zwykły zmieniacz. On powoduje, że wy jako wy z przeszłości znikacie, a zostajesz tylko ty. Moja ulepszona wersja. Sam ją stworzyłem - rzekł Tom z nutą dumy w głosie.
- Czyli, że nie muszę się ukrywać przed innymi?
- Tak, ale musisz być ostrożny.
- Czyli... po prostu muszę zignorować sen...
- Jaki sen?
- Hmm? Co? Nieważne... - mruknął Harrz, a jego myśli galopowały hen daleko. - Ale przecież jak mam wrócić tutaj?
- To proste, musisz zrobić 3 obroty do przodu. A wtedy będziesz w teraźniejszości.
- Ale co będzie skoro mnie nie będzie w teraźniejszości?
- Ja ciebie mogę kryć. - powiedziała Alex, która prawdopodobnie podsłuchiwała za drzwiami i odważyła się wejść. - Powiem, że dostałeś szlaban za pyskowanie do inkwizytora i tyle.
- Dzięki.
- Nie ma za co, panie Potter. Widział pan taką ładną dziewczynę, co siedziała obok Evy?
- Taak, widziałem... - odpowiedział powoli Harry, przypominając sobie ładną dziewczynę, która natarczywie się na niego patrzyła.
- To coś czuję, że wpadłeś jej w oko.... Klara się nazywa. - Alex puściła do Harry'ego oko i wyszła z sali.
Sory za nieobecność. I kurcze jak ty wpadasz na takie pomysły? Są niesamowite!!!
OdpowiedzUsuńFajny blog ^^
OdpowiedzUsuńDodaje do linków, dodaj i mnie! hermionawzespole.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńOk :D
OdpowiedzUsuńRockie, szczerze to sama nie wiem. Ogólnie teraz mam duży nacisk ze strony moich kolegów i koleżanek z szkoły Harvard i coś wymyślam.