środa, 1 sierpnia 2012

Po uratowaniu Syriusza...

    Harry, Ron i Hermiona wymknęli się z Sali Śmierci i popędzili z Ministerstwa Magii do Hogwartu. Mieli trudności ze znalezieniem trestali, ale po większym upływie czasu zdążyli złapać jednego i chcąc nie chcąc musieli polecieć na tym jednym. Było im niewygodnie, a sam trestal pokazywał swoim zachowaniem, że jego pasażerowie są razem o wiele za ciężcy. Po dwudziestu minutach zwierzę ich przetransportowało do szkoły. Ci, szybko pobiegli z Zakazanego Lasu do gabinetów Divii Russo i Alex Other. One ich wypuściły pod pretekstem końca szlabanu, a Hermiona zakończyła rozmowę o świecie mugoli.
    Harry, który czuł się szczęśliwie zaczął szybko rozmyślać o Maksie Tenecie. Kto to był? I dlaczego tam się zjawił? te niewygodne pytania dręczyły go, a te pogłębiły się podczas obiadu w Wielkiej Sali.
   Jak zwykle Harry, Ron i Hermiona siadali przy stole Gryfonów i mieli doskonały wgląd na stół nauczycielski. I wtedy Potterowi zamarło serce. Maks Tenet siedział obok Dumbledore'a i gawędził z nim beztrosko. Harry, myśląc, że ma zwidy, przetarł sobie oczy.
- Hermiono, uszczypnij mnie.
- Po co miałabym cię szczypać?
- Czy tam obok Dumbledore'a nie jest przypadkiem jakiś Maks Tenet?
- Jest - powiedziała ostrożnie Hermiona. - On zawsze tu był, znaczy od początku roku.
- Kim on jest?
- To nowy dyrektor Durmstrangu.
- Skąd wiesz? - zapytał szybko Ron.
- Wiktor mi o tym pisał.
- Ooch, Wikuś do ciebie nadal pisze?
- Ron, to nie jest śmieszne. Ale dlaczego on nie jest teraz w Durmstrangu?
- Właśnie... - powiedział Harry. Zauważył, że profesor Riddle przygląda się na profesora Teneta jakimś dziwnym wzrokiem.
- A wiecie dlaczego tu przybył?
    Hermiona z Ronem jednocześnie potrząsnęli głowami.
- Sprawą naszego gościa zajmę się później. - I wyszedł w okamgnieniu z Wielkiej Sali.
    Poszedł do dormitorium chłopców. Pamiętając, że w swoim kufrze ma odłamki dwukierunkowego lustra zaczął wygrzebywać wszystkie rzeczy. Po zrbieniu wieży gratów nareszcie znalazł swoją zgubę.
- Reparo! - mruknął, a odłamki połączyły się w jedną całość. Z bijącym sercem podniósł lusterko i szepnął:
- Syriusz.
     W Harrym tliła się dziecinna iskierka nadziei... oczekiwał w napięciu i...
- Hej, Harry - powiedział Syriusz zadowolonym głosem.
- Syriusz! - krzyknął Harry. Czuł, że jego marzenie się spełniło. Jego serce zapełniła olbrzymia radość. Owładnęła go słodycz szczęścia, która owiała mu całą duszę. W tej chwili nikt nie mógł mu zepsuć humoru. NIKT.

1 komentarz: