piątek, 10 sierpnia 2012

Żywiciel a dusza...

Dedykacja dla:
Jake'a Machorusa, który powrócił z zaświatów; Wiktorii Soren, którą bardzo lubię oraz dla innych, którzy wystąpią w tej notce (wymieniłam tylko te dwie osobe, ponieważ "występują" w tym blogu po raz pierwszy).


    Kiedy Harry oddał się słodkiemu powiewowi szczęścia, nawet sobie nie zdawał sobie sprawy, że niedługo niektóre osoby będą przeżywały prawdziwe piekło... piekło, które miało swój początek w gabinecie Dumbledore'a.
   Otóż w gabinecie znajdowały się teoretycznie cztery osoby, choć w praktyce można by powiedzieć, że jedynie dwie. Dwie, ponieważ pozostałe dwie nie wykonywały żadnych funkcji życiowych, m. in. oddychanie, spożywanie etc. Czyli mówiąc stylem młodzieżowym Dumbledore miał w gabinecie dwa trupy. Jedyną żywą osobą w jego gabinecie oprócz niego był Maks Tenet. Obserwował Dumbledore'a spokojnym wzrokiem, jednak w źrenicach można spotrzec podniecenie. Natomiast dyrektor Hogwartu jakby nie był przekonany do tego, co miało się za chwilę stać. Lekko machnął różdżką. Otworzyły się drzwiczki niepozornej, małej szafeczki, w której nic nie mogło się schować cennego. Ale Dumbledore schował. Wyjął z niej dwa małe flakoniki. W środku każdej znajdowało się małe, nieskazitelnie piękne, srebrzoczyste światełko.  Wszyscy żywi wlepili spojrzenia w te nieodgadnione cuda natury. Światełka te jednak poruszały się, jakby chciały się wydostać. Mieniły się w mocnym świetle lamp, były jak żywe wstążki, wiły się, marszczyły i rozciągały, ciesząc się niedawno odzyskaną wolnością. Setki cienkich, zwiewnych wici kłębiły się miękko niczym srebrna czupryna.
- Maks, oddaję ci pole manewrowania - mruknął Dumbledore.
   Maks Tenet wziął skalpel i flakoniki. Postawił je niedaleko dwóch umarlaków. Ci umarli to: Roxana Riddle i Charlie Snatcher. Uwaga dyrektora Durmstrangu była skupiona na nieprzytomnym ciele dziewczyny.  Precyzyjnymi ruchami przeciągnął ostrzem skalpela wzdłuż skóry u podstawy czaszki, następnie spryskał nacięcie substancją powstrzymującą krwawienie i dopiero wtedy poszerzył szczelinę. Ostrożnie dostał się pod mięśnie szyi, uważając, aby ich nie uszkodzić i obnażył białe kości u szczytu kręgosłupa.
- Albusie, mógłbyś podać flakonik?
   Dumbledore podał mu flakonik z światełkiem, które zaczynało już buzować.
- Albusie, jednak tobie oddam tę powinność - mruknął pod nosem Maks.
   Dumbledore umieścił srebrzystą powłoczkę w szczelinie. Ta wślizgnęła się gładko w wolną przestrzeń i od razu zespoliła z otoczeniem.  Wici jasno oplotły ośrodki nerwowe, niektóre wydłużyły się, sięgając dalej niż ich spojrzenie. aż do samego mózgu, nerwów wzroku, kanałów wzroku. Wkrótce było widać jej tylko skrawek. Maks oczyścił i wyleczył ranę, posmarował ją maścią magiczną, która zasklepiła nacięcie, potem rozprowadził wzdłuż blizny proszek wspomagający gojenie.
   Ten sam zabieg powtórzył z Charliem Snatcherem.


                                                 ***
   Victoria Soren i Jake Machorus leżeli w skrzydle szpitalnym.

                                            ~ Oczami Victorii ~

   Victoria słyszała jakieś odgłosy. Na początku zacisnęła powieki. Nie była przyzwyczajona do posiadania zmysłu słuchu. Ale zaczęła nasłuchiwać trzech osób, jakiegoś głosu... tak starego osobnika płci męskiej, jakiejś kobiety i mężczyzny. Jednakże w następnej chwili zobaczyła w swojej głowie okropne obrazy.
   Wir walki. Dziewczyna o oliwkowej cerze zaczęła mówić coś o śmierciożercach, Draconie Malfoy'u oraz o tym, że ma go w pogardzie. Jakaś rudowłosa dziewczyna zaatakowała ją... jednak jakiś chłopak wycelował zaklęcie  w tę rudą, ale trafiło w nią... we mnie - podpowiedział cichy głosik w głowie.
    Victoria poczuła strach, a zarazem współczucie... nie chciała tego czuć, nie wiedziała, co się z nią dzieje... i usłyszała  rozmowę:
- Ta dziewczyna i ten chłopak to oni... powrócili? - zapytał Tom Salazar Riddle
- Nie... nic nie jest w stanie przywrócić Roxanie i Charliemu życia, choć teraz nie wiem, jak to będzie... - powiedział głos Albusa Dumbledore'a.
- Ale... przecież... kim oni są i jak oni się tam dostali? - zapytała Divia Russo.
   Jedynie Alex Other nie uczestniczyła w rozmowie, jedynie im się przysłuchiwała z skupioną twarzą.
- Victoria i Jake zostali ofiarami pewnego dziwnego ataku dementorów... wyssali im dusze z ciała, ale nie zdążyli się nimi pożywić. Niestety chwilę później w niewiadomy sposób zmasakrowano ich ciała tak, że już nie były w stanie utrzymać żadnej duszy. Maks, dla was profesor Tenet napotkał te dusze i cudem udało mu się je złapać i zniewolić tymczasowo w flakoniku. Dziewięć dni temu wszczepiliśmy te dusze w ciała Roxany i Charliego. Dosyć sporo czasu zajęło nam to wszczepienie. Dziś powinni się już budzić. I jak się spodziewam na sam początek będą musieli przeżyć ostatnie chwile żywiciela... Będą widzieli ich śmierć... Możliwe, że żywiciele dadzą im się we znaki, a po to was tu zawołałem byście wy zostali ich opiekunami.
   Alex, Tom i Divia zgodzili się. Victoria poruszyła się i to nie uszło uwadze Alex, ktora do niej podeszła.
- Zostawcie ją ze mną.
   Dumbledore, Tom i Divia taktownie wyszli z skrzydla szpitalnego, a pani Pomfrey drzemała sobie w swoim gabinecie.
   Victoria pozwoliła sobie na otwarcie oczu. Na początku widziała jaskrawe światło i szybko je zamknęła. Później nie dając za wygraną rozszerzyła powieki.
- Może zgasić światło? - zapytała Alex
- Nie, nie trzeba. Muszę tylko przyzwyczaić się do tego światła. Zajmie mi to parę chwil - Victoria zaczęła zamykać i otwierać przez chwilę oczy, aż w końcu mogła spokojnie patrzeć.
- Jak się czujesz?
- Słabo - odpowiedziała Victoria.
- Rozumiem, musiały być dla ciebie te pierwsze wspomnienia prawdziwym wstrząsem.
- Wiem, że jestem pasożytem w czyimś ciele... ta dziewczyna...
- Ona nie żyje, możesz przez jakiś czas mieć różne sny, omamy z nią związane, ale to przejdzie... - mówiła Alex dość przekonywująco, choć nigdy z takim czymś nie miala do czynienia. - Wolę, żebyś wiedziała..
- Moją żywicielką jest Roxana Riddle, która zginęła przypadkowo. Wiem, słyszałam strzęp rozmowy.
- Ach, tak - powiedziała lekko zaskoczona tą informacją Alex. - Otóz ja wraz z kilkoma osobami będziemy ci pomagać w przyzwyczajaniu się do nowego ciała. Zostałam poinformowana od profesora Teneta, który zajmuje się takimi sprawami, że są żywiciele, którzy mogą dać się duszy we znaki i będziemy z tobą pracować nad tym, byś to ty panowała nad ciałem i duszą, a nie Roxana. Oczywiście to też zależy od żywiciela... a zresztą, nie będę cię straszyła. - Alex uśmiechnęła się lekko.
   Victoria patrzyła się tępo przed siebie. Roxana Riddle będzie ją nawiedzać. KOSZMAR.

2 komentarze: