niedziela, 7 października 2012

Zjednoczenie....

    Divii z oczu wypłynęły łzy. Nie mogła ich powstrzymać. Dumbledore zaczął się patrzeć na okno, a dziewczyna, korzystając z okazji wytarła dyskretnie rękawem łzy.
- Czy mogę go zobaczyć? - zapytała się. Nie wiedziała, czy naprawdę chciała go widzieć.
- Nie wiem, czy to nie byłby zbyt masakryczny widok. Wolałbym, żebyś go przed pogrzebem nie odwiedzała. To dla twojego dobra - powiedział jak zawsze spokojnie dyrektor.
    Divia zatkała usta dłońmi. Zaszokował ją i zaniepokoił ją fakt, że Dumbledore napomknął o zmasakrowanym ciele. Zaczęła myśleć, że Tom jest tak poturbowany, że nawet twarzy nie widać. Pomimo gasnącego uczucia nie mogła być w tej sytuacji obojętna.
- Przepraszam. Muszę iść. Do widzenia.
    Zaczęła biec w nierozpoznanym kierunku. Po jakimś czasie cudem dostała się do swojego pokoju. Wzięła notatnik i pióro. Pospiesznie naskrobała kilka słów:
 Przepraszam. Nie mogę tak już żyć. Odchodzę. Nie szukajcie mnie. Divia.
     Dziewczyna postanowiła wydostać się z Hogwartu. Tak też zrobiła. Przeteleportowała się do Londynu. Weszła do pierwszej mugolskiej apteki.
- Dzień dobry. Czy mogłabym dostać jakieś dość silne tabletki nasenne?
   Kobieta, która stała za ladą miała surowy wyraz twarzy. Przekrzywiła swoje okulary i świdrowała Divię wzrokiem. Dziewczynie na myśl przyszła McGonagall.
- Ma pani receptę od lekarza?
- Nie, ale od paru tygodni nie mogę zasnąć.
- Polecam ten lek. Jest dostępny bez recepty. Dać opakowanie z 10 tabletkami?
- Nie, poproszę tamto większe. Ile tam jest?
- Tam jest 100 tabletek. Nie sądzę, by...
- Poproszę.
    Starsza pani chcąc nie chcąc włożyła lek do torebki. Divia dokonała transakcji i wyszła z budynku. Weszła do następnego sklepu i skierowała się do półki z alkoholem. Jej uwagę zwróciło pewne opakowanie. Środek silnie czyszczący. Domestos. Kupiła go.
    Russo teleportowała się do lasu. Jej oddechy zostały już policzone. Chwile upływały coraz szybciej, Divia czuła bicie serca buntujące się przeciwko niej. Jej ciało walczyło z nią samą. Dusza wbrew wszyskiemu nie chciała opuścić ciała. Trzęsącymi się rękami dziewczyna sięgnęła po tabletki. Wzięła jedną i połknęła. Potem drugą. Czuła się senna, zaczęło jej brakować sił, ale nie przerywała. Była szczęśliwa. Zrozumiała, że kochała Toma i że bez niego życie nie ma sensu. A jego nie ma. Musi się z nim połączyć. Żałowała jedynie, że o tym nie zadecydował sam Bóg tylko ona sama. Czasem tak jest. Odkręciła korek od środku czyszczącego. Wiedziała, że pomysł z Domestosem był zwariowany, jednakże nie mogła się oprzeć, by tego nie zrobić. Wypiła łyk, potem zaczerpnęła ostatni oddech i przytknęła usta do butelki spijając każdą kroplę trucizny jakby ona była życiodajną wodą. Nogi się pod nią ugięły. Leżała nieruchomo. Zaczęła płakać, a z jej ust wypływała krew. Wiedziała, że nikt szybko tu jej nie znajdzie. Jej dusza płynęła... patrzyła na dziewczynę leżącą pośród chaszczy i krzewów.

    A tymczasem Jake i Victoria....

12 komentarzy:

  1. Coraz bardziej się rozkręca... super

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham, kocham, kocham <3
    Kocham twojego bloga ciebie zresztą też <3
    trudno jest mi nie myśleć o sama wiesz o czym, gdy czytam coś takiego... Ale to jest świetne. Zajebiste...
    Życzę weny, takiej weny co ją tutaj włożyłaś :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ej! Tylko mnie nie zabij! :)

    Alex Other

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie miałam tego w planach, ale dzięki za pomysł. :D


      Nikura - Łojej, dzięki :) Też Cię kocham <3

      Usuń
    2. Ej no! :D
      Alex :D

      Usuń
    3. Przecież wiesz, że żartowałam, a jak nie to już wiesz :D

      Usuń
    4. No przecież wiem.... Ale jak mnie zabijesz to nie rób ze mnie ducha czasem! I żeby moja śmierć była efektowna! No nie wiem np. pożarta przez smoka :D Ale to ty jesteś od pisania więc się przymknę :)
      Alex

      Usuń
  4. super, eksrta, kocham <3
    http://dzieckousmiechulosu-harrypotter.blogspot.com/ zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń