środa, 13 czerwca 2012

Witajcie! Wybaczcie, że tak dużo czasu minęło od napisania przeze mnie nowej notki, ale miałam problemy z moim laptopem i musiałam go oddać do naprawy.

W łazience Jęczącej Marty

- Hermiono... - tylko tyle zdołał wydusić z siebie Ron, przytulając dziewczynę mocno
- Ja nie chciałam tego - w jej oczach szkliły się łzy - On tak po prostu podszedł i .. i ...
- Hermiono, wyluzuj - powiedział z ulgą Ron, czuł się szczęśliwie, bo godzinę temu myślał, że Hermiona i Charlie zakochali się w sobie.
    Hermiona otarła łzy i razem z Ronem poszła do pokoju wspólnego Gryfonów.

***

       Charlie zapukał do gabinetu Snape'a.
- No nareszcie jesteś. Poczekaj chwilę. Ja zaraz wrócę - i wyszedł z gabinetu.
      Pierwsza myśl jaka mu przyszła do głowy to ucieczka. Jednakże zrezygnował z tego przedsięwzięcia, ponieważ przypomniał sobie słowa mistrza eliksirów o tym, że teraz niełatwo uciec z tej szkoły, a poza tym nie miał pomysłu jak miałby uciec. Czekał w napięciu. Bał się spotkania ze swoim ojcem, ale też ciągle nie mógł uwierzyć, że Dumbledore mu ufa choć on jest szpiegiem Voldemorta. Charlie nie miał wątpliwości co do powodu, dla którego Czarny Pan chciałby go zobaczyć i na pewno wykorzystać - dla zdobycia Harry'ego Pottera.
        Przyszedł Snape, a Charlie ocknął się z ponurych myśli.
- Dobrze... idziemy.
       Wyszli z gabinetu idąc korytarzami do terenu, z którego Snape mógłby się teleportować. Gdy przekroczyli granice zamku teleportowali się do domu Lucjusza Malfoya. Charlie szedł do przodu, ale rozglądał się w lewo to w prawo, jakby szukał miejsca ukrycia. Zbliżali się do drzwi, które otworzyły się same.  W środku znajdował się wielki stół, a na widocznym miejscu siedział Voldemort. Chłopak głośno nabrał powietrza w usta. Tom Riddle to zauważył.
- Severusie, usiądź. Hmm... kogo my tu widzimy... mojego wyrodnego synalka...
     Żaden śmierciożerca nie roześmiał się, a Voldkowi czerwone oczy błyszczały złowieszczo.
- Jednakże nie zaprosiłem oto Charliego Snatchera, który wolał nosić nazwisko swojej plugawej matki tylko ot tak na podwieczorek. Mam dla ciebie zadanie, Snatcher.
- NIE ZROBIĘ TEGO!
- Nie? Nawet nie wiesz, jakie mam dla ciebie zadanie, a ty już nie chcesz?
- Nie pozwolę, by coś się stało Harry'emu Potterowi! Nigdy!
- Widzę, że się zaprzyjaźniliście. To dobrze, bardzo dobrze. Nie ma bowiem niczego lepszego od zdrady przyjaciela. Mówiłeś, że nie pozwolisz, żeby coś się stało Potterowi, tak? A pozwolisz, by coś się stało JEJ?
      Charlie myślał, że nie dosłyszał i nie dosłyszał.
- Co?
- Nie poznajesz swojej koleżanki z dawnej szkoły? Glizdogonie, przyprowadź ją.
     Nagle Charlie dostrzegł dziewczynę, o rok od niego młodszą i jak zauważył bardzo ładną. Miała oliwkową cerę, niebieskie oczy i długie jasne włosy. Jej rysy przywodziły na myśl wielką damę szlacheckiego rodu. Po tym wstrząsie poznał, że tę dziewczynę widział w Durmstrangu. To była Roxana, ale nazwiska jej nie znał...

6 komentarzy:

  1. Biste ! :D .. czekam na kolejne twoje wpisy :D
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Już nie mogłam się doczekać... czekam na więcej

    OdpowiedzUsuń
  3. obiecuję, że niedługo pojawi się nowa notka

    OdpowiedzUsuń
  4. podoba mi sie, czekam na nastepna notke ;3

    OdpowiedzUsuń
  5. Zaje zaje zajebiste :D I przy tym wciągające :D

    OdpowiedzUsuń