***
Harry szedł korytarzem razem z Ronem, gdy usłyszał jakieś wrzaski wychodzące z toalety dziewczyn. Obaj szybko pobiegli do łazienki, ale zanim sięgnęli klamki drzwi same się otworzyły, a w nich Roxana Riddle.
- Ta dziewczyna... nie wiem, co się stało... nagle zaczęła krzyczeć jakby coś jej się stało lub czegoś się przestraszyła, a potem upadła... zobaczcie!
Chłopcy weszli do środka i zobaczyli... Hermionę, leżącą bez ruchu na zimnej posadzce.
- HERMIONO! - wołał rozpaczliwie Ron, szarpiąc ją, by się zbudziła - NIE ODPŁYWAJ! NIE RÓB TEGO!
Jednak ta wciąż nie dawała oznak życia. Harry z bijącym sercem przyłożył palec do jej szyi.
- Na szczęście żyje... ale ledwo oddycha. Musimy ją zanieść do skrzydła szpitalnego. Każda minuta się liczy. Ty...
- Mam na imię Roxana.
- No więc, Roxano, chodź z nami, możesz okazać się przydatna.
- Dobrze... - i nagle wybuchnęła płaczem. - To wszystko moja wina! Wszędzie, gdzie ja jestem staje się coś niedobrego... ten napad na dziewczynę z Durmstrangu... to było przy mnie.. mogłam coś zrobić, ale nie zrobiłam... i zginęła... teraz to... ja tak nie wytrzyyyymam!
- O co chodzi? Jaka dziewczyna? - dopytywał się Harry
- Nie znałam jej imienia... widziałam, jak się trzęsła, jak nie mogła nic zrobić... ja nie zapomnę tego nigdy... nigdy...
- Wiesz co, może pani Pomfrey da ci coś na uspokojenie, ale możesz opowiedzieć co się działo z Hermioną? - zapytał Ron, który pobladł na twarzy
- Ja byłam w łazience i robiłam sobie lekki makijaż jak co dzień...iii przyszła ta dziewczyna i nagle zaczęła krzyczeć i po chwili upadła na ziemię... i to tyle... - teraz ocierała oczy rękawem, Ron dał jej chusteczkę - Ja nie powinnam tutaj być...
- Słuchaj, to po prostu zbieg okoliczności, że akurat ty tam wtedy byłaś... ja też byłem w wielu miejscach, w których teraz nie chciałbym być. Po prostu musisz się pogodzić z tym co się stało. - pocieszył ją Harry i objął ją nieśmiało w pasie, jej usta lekko zadrgały.
- Może masz rację...
- Może jakoś podholujemy Hermionę, co? - zniecierpliwił się Ron
- Och, no dobra...
I razem cudem zanieśli Hermionę do skrzydła szpitalnego.
- Proszę pani, coś się stało złego z Hermioną.
- Hmm... zobaczmy...
- Ja widziałam, jak zaczęła wrzeszczeć a potem upadła.
- A jakieś szczegóły?
- Miała jakąś dziwną minę... wystraszoną, a upadła 3 sekundy po tym jak zaczęła krzyczeć.
- Hmmm... no cóż... wyzdrowieje, ale dopiero za miesiąc... nie jestem pewna, co jej się stało, będę musiała ją zbadać.
- Czyli będzie żyła? - zapytał z jawną nadzieją Ron.
- Oczywiście...
- Ufff...
- Ale narazie proszę was, żebyście opuścili tę salę.
Posłusznie wyszli.
- Nie widziałem ciebie tutaj jeszcze. - rzekł Harry
- Jestem tutaj od wczoraj... moja mama chciała bym tutaj się zaczęła uczyć... - nie mogła powiedzieć prawdy, bo razem z Charliem obiecali, że nic nie powiedzą o tamtym spotkaniu - a poza tym tutaj słyszałam, że jest najlepszy poziom nauczania...
- To prawda...
- To ja moją mamę namówiłam. Słyszałam, że jest tutaj niejaki Snape, a ja lubię takich nauczycieli. Zawsze można ich powkurzać...
- Oj, nie radzę... chyba że chcesz czyścić łazienki do końca życia - wtrącił Ron, który nie mógł zapomnieć swojego szlabanu z trzeciej klasy.
- To aż takie surowe daje szlabany? Ja jak byłam w Beaxbatons to ...
- Byłaś w Beaxbatons? - zdziwił się Harry
- Och, tak, ale tylko pierwszy rok, bo musiałam z rodzicami się przeprowadzić do Bułgarii i potem musiałam chodzić do Durmstrangu... Nienawidzę tamtego miejsca.. Karkarow za życia uczył nas czarnej magii i zawsze miałam okropne do wykonania dodatkowe wypracowania, ponieważ nie chciałam chodzić na te lekcje... Moja mama raz chciała interweniować, ale to nic nie dało... I pamiętam jak byłam w 3 klasie to wszyscy mówili o Turnieju Trójmagicznym... i wtedy widziałam jak zginęła ta dziewczyna... - jej głos jakby się załamał - Ale lepiej o tym nie mówmy, dobrze?
- Oooooo... potomek Czarnego Pana zawitał w Hogawarcie... - nagle pojawił się młody Malfoy z swoimi koleszkami, Crabbem i Goylem.
- Wiesz co, gdybyś nic nie gadał to byś nie zanieczyszczał powietrza. Doszły mnie słuchy, że jak coś powiesz to śmierdzi i jak widzę pogłoski były słuszne.
- Jak śmiesz! - Draco szybko wyjął różdżkę, ale Roxana z zaskakującą szybkością go rozbroiła, zabrała różdżkę i przełamała ją na pół - Proszę.Może na złom się przyda...
- Pożałujesz tego! - Malfoy szybko poszedł w stronę pokoju wspólnego Slytherinu.
- Uau, Roxano, jak nakabluje Snape'owi to będzie po tobie - powiedział Ron tonem, w którym było słychać nutę rozbawienia a zarazem podziwu. Roxana tylko się uśmiechała. Harry poczuł, że ta dziewczyna robi na nim ogromne wrażenie.
Wow... Super
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za tak małą czcionkę i jeśli chcecie, bym link do waszego bloga umieściła w "BLOGI,STRONY ITP. KTÓRE WARTO ODWIEDZIĆ" to napiszcie w komentarzu i podajcie link :)
OdpowiedzUsuńSpoko ;)
OdpowiedzUsuńZajebisty blog, dużo nowych rzeczy się o tb dowiaduję :x
Pozdro :D
"Silvana"
Ty jeszcze o mnie wielu rzeczy nie wiesz :)
UsuńTaa, chyba ty :D
OdpowiedzUsuń